"PŚ w Ruce? Sportowa rywalizacja przegrywa z finansami"

Zostań menedżerem skoków i wygraj cenne nagrody

Filip Kołodziejski, sport.tvp.pl: – Kolejne zawody w Ruce, kolejna loteria z warunkami atmosferycznymi…
Rafał Kot (były fizjoterapeuta polskiej kadry, ekspert TVP Sport): – Skoki w tym miejscu są trudne ze względu na wiatr. Jest niby pod narty, ale momentami ma się to nijak do osiąganych rezultatów. Jeśli podmuch wystąpi od razu po wyjściu z progu zawodnik zostaje wyhamowany. Inaczej, gdy złapie noszenie w drugiej fazie lotu. Wtedy jest szansa odlecieć. Trzeba mieć trochę szczęścia.

– Andreasowi Schulerowi ze Szwajcarii odjęto ponad dwadzieścia punktów za sprzyjający wiatr.
– Jest dużo czujników. Wylicza się średnią z punktów, ale w niektórych przypadkach nie ma to przełożenia na miejsce w końcowej klasyfikacji. W Ruce skok skokowi nierówny.

Ostatnia dekada: kwalifikacje #Ruka #Kuusamo
✅zgodnie z planem ⭕przeniesione ❌odwołane
2017✅
2016✅✅
2015❌❌
2014✅✅
2013⭕❌
2012✅
2011⭕
2010⭕
2009⭕
W całej historii proporcje 14-6-6, a więc już znacznie gorzej niż 30:4 w konkursach #skijumpingfamily #skokitvp

— Mateusz Leleń (@LelenMat) 24 listopada 2018

– Jaki sens mają takie konkursy?
– Organizatorzy za wszelką cenę chcą, by je przeprowadzono. Wiążą się z tym duże nakłady finansowe. Międzynarodowa Federacja Narciarska jasno określiła, że musi zakończyć się choć jedna seria konkursowa, by uznać, że w weekend przeprowadzono zmagania w Pucharze Świata. Nikt nie pozwoli, by pieniądze od sponsorów czy z transmisji przepadły. Włożono ogromne środki w przygotowania.

– Przedstawiciele FIS nie dają taryfy ulgowej.
– Nie uciekniemy od reguł i wymogów. Przed kwalifikacjami musi być co najmniej jedna seria treningowa. Innej opcji nie ma. W Finlandii wiatr storpedował zmagania. Na siłę przeprowadzono trening. Trzeba było ścisnąć program zawodów. Są przecież jeszcze biegacze narciarscy i kombinatorzy norwescy. Telewizje mają określone godziny transmisji. Wszyscy muszą się dopasować. Nie jest łatwo.

– Dlaczego Ruka otrzymuje tak duży kredyt zaufania?
– Te konkursy to pewien rodzaj tradycji. Można je jednak przesunąć na inny termin… Są okresy w Ruce, gdzie słabiej wieje. Teraz jest najgorszy moment. Niestety, FIS, organizatorzy i sponsorzy chcą upiec trzy pieczenie na jednym ogniu. Trudno połączyć biegi, kombinację i skoki. To jedna wielka finansowa maszyna. Jeśli da się to przeprowadzić w trzy dni, nikt nie zrezygnuje. Sportowa rywalizacja przegrywa z finansami.

– A propos sportu. Polacy mają rezerwy?
– Nie ma powodów do niepokoju. Jeśli chodzi o Kamila, Piotrka i Dawida wszystko jest w porządku. Na swoim poziomie prezentuje się Jakub Wolny. Kłopoty pojawiają się przy Stefanie i Macieju. Jestem zaniepokojony.

– Dlaczego?
– To doświadczeni zawodnicy. Powinni sobie radzić w niekorzystnych warunkach. Tak się nie dzieje. Wypadałoby osiągnąć co najmniej sto dwadzieścia metrów. Nie zwalajmy na wiatr i inne kwestie. Ich skoki są słabe. Stefan stanął w miejscu. Nie może się rozpędzić na początku sezonu. Przeciętna dyspozycja to nie przypadek.

– Maciej również nie prezentuje poziomu sprzed kilku miesięcy.
– Nie jest dobrze. Widzę to. Jest za dużo kombinacji w jego przygotowaniach. Maciek pewnych rzeczy nie czuje. Sztab szkoleniowy coś przekazuje, ale na razie nie ma efektów. Rozmawiałem w Wiśle z Adamem Małyszem, powiedział: "Nam się zdaje, że powinien robić tak i tak. On odpowiada, że tego nie czuje". Niektóre kwestie nie działają. Ma je przyswajać na spokojnie. Wolę, by Maciek był piętnasty czy osiemnasty popełniając błędy niż sześćdziesiąty bez nich. Jeszcze jest czas. Nie ma nerwowych ruchów. Zawodnik ufa sztabowi. Jeśli jednak powiedzielibyśmy, że wszystko jest w porządku byłoby to kłamstwo.